Monday, November 30, 2009

flysiesta.pl? nie, dziękuję.

Odradzam kupowanie biletów lotniczych na flysiesta.pl.
Aby uzykać wsparcie od jednego z moich sponsorów musiałem przedstawić mu fakturę papierową za zakup biletów lotniczych.
Fakturę zamówiłem 3.11.2009.
Faktura miała zostać wysłana z biura na Litwie w dniu 10.11.2009.
Wg informacji otrzymanej wielokrotnie na polskiej infolinii flysiesta.pl faktura miała dotrzeć w ciągu 10 dni.
Nie dotarła do 20.11.2009.
Fakt ten zgłosiłem telefonicznie 23.11.2009. Konsultantka obiecała zająć się sprawą i oddzwonić. Nie oddzwoniła.
Zadzwoniłem 30.11.2009.
Pierwsza konsultantka trzymała mnie na linii 8 minut, aż straciłem cierpliwość i się rozłączyłem.
Druga konsultantka obiecała, że wyjaśni sprawę i ktoś do mnie oddzwoni - nie oddzwonił.
Za trzecim razem trafiłem na konsultanta, który przekonywał mnie z uporem maniaka, że ma w systemie informację, że faktura przyjdzie do mnie w tym tygodniu. Na moje argumenty, że wielokrotnie otrzymywałem informację, że faktura przyjdzie w ciagu 10 dni, odpowiadał, że jeżeli nie odpowiada mi jego "rozwiązanie" mogę złożyć reklamację pisemną.
Czwarta konsultantka obiecała, że złoży ponowne zamówienie na fakturę. Ciekawe, czy faktura dojdzie tym razem...

Zniechęca mnie taka postawa biura flysiesta.pl. Żałuję, że je wybrałem kierując się przy jego wyborze w miarę niską ceną biletów.
Jest bardzo przykre, że tak błaha sprawa jak wysłanie papierowej faktury wygenerowało tyle problemów, a konsultanci nie potrafili wczuć się w moją sytuację. Na pewno nigdy więcej nie kupię biletów na flysiesta.pl


Przepraszam czytelników bloga za ten temat ewidentnie nie związany ze Scrabblami. Nie jestem osobą, która chce wykorzystywywać bloga do walki z kimkolwiek. Poczułem się jednak ewidentnie skrzywdzony, gdyż przez niekompetencje pracowników nie mogę od miesiąca odzyskać zainwestowanych pieniędzy.

Sunday, November 29, 2009

WSC - finał

Pakorn Nemitrmansuk nowym mistrzem świata w Scrabble!
Pokonał dotychczasowego mistrza świata Nigela Richardsa 3-1.
Słowo BOTAN(I)CA zadecydowało o wygranej Pakorna w czwartej grze. Razem zawodnicy wyłożyli w ostatniej grze 6 scrabbli (po 3 każdy). ADVENES, GRIFTER(S), (G)ENETRIX, (F)rEEHOLD, BO(H)EMIAN oraz BOTAN(I)CA zagrane szczesliwie pod JOR. Wynik 499:480 dla Pakorna! Gratulujemy Pakornowi! Jest 10 mistrzem świata w Scrabble. Jest także drugim zawodnikiem z Tajlandii (po Panupolu Sujjayakornie w 2003 w Kuala Lumpur), który zdobył ten tytuł. Widać Malezja służy zawodnikom z Tajlandii.
Pakorn grał już dwukrotnie w finale mistrzostw świata, w 2003 roku ulegając właśnie Panupolowi, a w 2005 Adamowi Loganowi. Trzeci raz okazał się szczęśliwy dla skromnego Tajlandczyka!


--------------------------------
Nigel - Pakorn 1:2
Nigel wygrał trzecią grę 469:394. 3 scrabble Pakorna (REPtANT, STAINED i RAM(P)AUGE) nie wystarczyły. Po stronie Nigela 2 scrabble jeden po drugim po 108 punktów (JINKERS z podwójną słowną z J na podwójnej literowej i LICHTED z potrójną słowną z H na podwójnej). Po drodze Nigel proroczo zablokował dwa scrabble Pakorna RE(L)EARNT i ENSEA(L)ED. Mając 58 sekund na zegarze Pakorn przegapił PREB(O)ILS. Ogólnie słaba gra Pakorna - zmarnował sporo czau mając na stojaku AEELNRT, w końcu grając ERN za 11 otwierając Nigelowi miejsce na JINKERS / ERNE.


Ostatni dzień mojego pobytu w Malezji zaczął się o 10:00. Gdy Nigel Richards wyłożył swój pierwszy wyraz ja dopiero się budziłem. Gdy Pakorn wygrał pierwszą grę jadłem śniadanie. Gdy dotarłem na salę, gdzie można obejrzeć finał nikogo w niej nie było. Przy stanie 2:0 dla Pakorna ogłoszono przerwę na lunch. Wznowienie gier o 13:00. Siedzę sobie w pustej sali, do której powoli napływają ludzie. Wcześniej zrewanżowałem się Jeffowi i jego żonie za wczorajszy prezent - podarowałem im dwa śmieszne długopisy (z głowami zwierząt na spreżynkach;) z logo Swarzędza i dwie podstawki korkowe z panoramą Swarzędza. Ucieszyli się :)
Później rozmawiałem jeszcze z Hervet i Adrianem. Ten ostatni zwierzył się, że spędza do 4 godzin dziennie na nauce i powtarzaniu słówek - dokładnie tyle czasu zajmuje mu droga do i z pracy. Na grę poświęca ok. godziny dziennie. I chyba właśnie to jest właśściwa proporcja czasu na naukę i na praktykę w scrabblach. U mnie przez ostatni czas było dokładnie odwrotnie - 4 godziny gier i godzina nauki (jeśli w ogóle chciało mi się powtarzać słowa). Z kolei Hervet przygotował się do tych mistrzostw przez ostatnie dwa miesiące 1 godzinę dziennie ucząc się słów. Nie grał w ogóle. Nauka słów to idealny sposób na wykorzystanie nieproduktywnego czasu w drodze do pracy. Oczywiście w grę nie wchodzi jazda samochodem, choć kto oglądał film "Word Wars" mógł się przekonać, że w USA jadąc autostradą także można powtarzać słowa - patrz Joe Edley (3-krotny mistrz USA).
Mam nadzieję, że Pakorn nie wygra teraz 3-iej gry, bo chciałbym pooglądać więcej tych scrabbli, a poza tym mam dziś duuużo czasu do zmarnowania. Wylatuję dopiero za 11 godzin, a za 8 godzin opuszczam hotel. W Poznaniu będę dopiero za 30 godzin. Po 13 godzinnym locie z Singapuru czeka mnie jeszcze 5-godzinna przesiadka w Monachium. Na szczęście lotnisko w MUC jest bardzo duże i jest tam parę sklepów, więc chyba jakoś zabiję czas...
Zbliża się 13:00, let the game begin :) Nigel, Nigel, Nigel!

Saturday, November 28, 2009

WSC - day 3 (judgement day)
















(widok z oddali na groblę łączącą Malezję z Singapurem - więcej informacji na http://en.wikipedia.org/wiki/Johor-Singapore_Causeway)

Dzisiaj dam z siebie wszystko, czy wystarczy?

W pierwszej grze trafiam na kobietę - to już trzecia przedstawicielka płci pięknej w tych zawodach. Zważwywszy, że kobiety stanowią na tych mistrzostwach zaledwie 6 procent zawodników, można przyjąć, że mam szczęście, gdyż statystycznie powinienem zagrać z 1,44 kobiety :)
A na poważnie - znowu czeka mnie ciężka przeprawa. Vannitha Balasingam z Malezji (bo z nią będę grał) zanotowała wczoraj najbardziej spektakularną porażkę turnieju przegrywając 530:627 z zawodnikiem z Ugandy. Ten ostatni wyłożył dwie "dziewiątki", czyli ośmioliterowe wyrazy łączące po dwa pola potrójnej premii słownej (3x3 czyli w sumie 9-krotną wartość wyrazu).

Mi taka 9-ka zdarzyła się wczoraj w 8-mej wygranej grze z  Oyende - zagrałem gRE(E)NIER  za 113+5 punktów.

Może dzisiaj też się poszczęści...

17
Vannitha Balasingam (1893) z Malezji
przegrana 432:446
kolejna Malezyjka z dwoma blankami, prowadziła od czwartego ruchu i mimo że pod koniec dogoniłem ją na 386:394 dwoma scrabblami SAVANTE (81)i REPLIED(92) oraz mocnym HEXACT(62) Vannitha zachowała zimną krew blokując miejsce gdzie mogłem wysoko punktować Z'em i wygrała 12 punktami. Taka przegrana smakuje prawie jak zwycięstwo. (jakoś się w końcu muszę pocieszać ;))

18
Ricky Gonzalez (bez rankingu) z Arabii Saudyjskiej
przegrana 349:455
od pierwszego ruchu goniłem przeciwnika - uciekł mi aż na 176:323. Po moich (I)DEaTION (68) i AIRPOrT(72) zbliżyłem się na 316:355, niestety ZEST (78) pogrzebał moje nadzieje.

19
Wardomo Geamsakul (1397) z Japonii
wygrana 415:309 (+106)
dwa blanki dla mnie, scrabbel w pierwszym ruchu - pierwsza bezstresowa gra w turnieju :) jest 6-13, więc nadal mam szansę na 11-13 ;)

20
Patrick Mulemena Mpundu (bez rankingu) z Zambii
przegrana 390:445 (-55)
trzecia gra dzisiaj, w której gonię przeciwnika, prawie go doganiami i przegrywam. Tym razem z 140:244 po dwóch ósemkach (P)ATiENTS (80) i (S)OUNDErS (82) było 313:314. Po wystawce, której nie dało się zablokować zostalem poczęstowany GUNITES (71) i było po grze. Z ciekawostek: Zambijczykowi przeszkadzało, że podaję sumę punktów po każdym ruchu, więc się grzecznie przymknąłem i podawałem tylko wynik za wyraz - klient nasz pan ;)
Mój bilans po 20 grach: 6-14 (-1000) ...
Doświadczony Jeff Grant z Nowej Zelandii (uczestnik wszystkich dotychczasowych edycji WSC) pocieszał mnie, że jak na debiut 6 wygranych to dobry wynik. Pewnie ma rację - może zbyt wysoko zawiesiłem sobie poprzeczkę i źle oceniłem swoje umiejętności oraz poziom zawodników. Nieważne. Ważne, że dzisiaj Scrabble zaczęły mi sprawiać radość, frustracja z przegranych zeszła na drugi plan, gdy literki wreszcie zaczęły pojawiać się w znanych kombinacjach, a gry stały się bardziej wyrównane.

W kolejnej rundzie znów trafiam na kobietę, moje dotychczasowe przeciwniczki sprawiły mi lanie, jak pójdzie z Rohainą Tanveer z Kuwejtu?

21
Rohaina Tanveer (1575) z Kuwwejtu
przegrana 381:425 (-44)
kobiety vs Bartuś 4:0 ;) gra wyrównana do trzeciego ruchu przed końcem kiedy zobaczyłem INGRO(W)TH (71). Na takie rzeczy nie ma rady. Nikt przy zdrowych zmysłach nie blokowałby W. A jednak... ;) Miła mieszkanka Kuwejtu zrobiła sobie ze mną zdjęcie :))


22
Michael Quao (1969) z Ghany
wygrana 510:438 (+72)
Niewatpliwie highlight tego turnieju dla mnie. O zwycięstwie zadecydował wyraz STEANED (78) zagrany równolegle do OROIDES tworząc w sumie 7 wyrazów na prawie zamkniętej planszy, gdzie wolne było tylko A (na końcu) i D (na trzecim miejscu od końca). Gdy kładłem tego scrabbla aż się zatrząsłem z podniecenia ;)

23
Charnrit Khongthanarat (1902) z Tajlandii
przegrana 377:552 (-175)
Gra z kolejnym z młodych zdolnych Tajlandczyków - obecnym mistrzem świata młodzieży. Świetny popis znajomości słów i szczęścia mojego przeciwnika - wyłożył mi 5 scrabbli w tym 4 bez blanka...
Mój jedyny scrabbel RAT(I)oNAL (78) zapoczątkował serię przeciwnika: DROILI(N)G (69), UND(E)RLET (68), UnPRICE(D) (69), SECONAL (70) i (T)ENTORIA (77).

----------
no i decydująca gra - zwycięzca zabiera planszę, przegrany odchodzi z literkami. Wreszcie jakaś dodatkowa motywacja :)

24
Chris Abordo (1790) z Filipin
przegrana 413:326 (-87)
śmieszna gra, przeciwnik najpierw zbierał na scrabbla grając maksymalnie 4-literówki trzymając jedno otwarte miejsce, a gdy już zagrał scrabbla znowu zamknął planszę. gdy ja musiałem otworzyć zagrał znowu scrabbla zamykając planszę. Na nic się zdały ciekawe scrabble, które miałem na stojaku NONPLUS oraz KISSING :)
Z innej beczki : warte odnotowania, że mój przeciwnik wiedział, że papieżem był Polak :)

Przeciwnik zabrał planszę i zostawił mnie z woreczkiem literek - woreczkiem ładnych literek. Gdy tak siedziałem zasępiały przy stole rozmyślając nad marnością tej gry podszedł do mnie Jeff z Nowej Zelandii i podarował mi planszę :-)))) Powiedział, że ma już w domu cztery takie same. Pocieszył mnie, że w tym roku był naprawdę wysoki poziom i 7 wygranych gier to i tak bardzo dobry wynik jak na debiut.

Czas na podsumowania jutro. Teraz lecę po prezenty

Dziękuję wszystkim kibicom (w szczególności mamie i jej koleżankom z pracy) komentującym moje wpisy na blogu, dziękuję Wojtkowi za relację z WSC 2009 na stronie PFS i słowa wsparcia. Dziekuję Rafałowi za gry przed mistrzostwami i dziewczynie za wyrozumiałość, gdy wybierałem trening zamiast wspólnego filmu :)
Komu nie podziękowałem, temu też dziękuję :)

Jutro stary mistrz przeciwko wiecznemu drugiemu - Nigel vs Pakorn.
Kibicuję Tajlandczykowi, a wy?

Friday, November 27, 2009

WSC - day 2
















wstałem o 7:00 wyspany lecz trochę obolały po wczorajszym dniu spędzonym na siedzeniu przy stole a późneijk przy laptopie. O 7:30 wyszedłem na mój pierwszy spacer na zewnątrz hotelu. Mimo wczesnej pory jest już gorąco i parno. Teraz szybko pod prysznic, bo o 9:00 ciężka przeprawa z Nigeryjczykiem...
Moje wyniki mozna śledzić na żywo na stronie http://live.wscgames.com/2009/player/1/081.html

Good luck to me :)

No to jazda...

9
Ayorinde Saidu (2003) z Nigerii
przegrana 374:417 (-43)
po dwóch ładnych ósemkach (rE(T)ICULE (62) i ADO(R)ABLE (62), prowadzeniu 183:118 i UNSMOTE na stojaku zagrałem *TEM(E)NOUS, które spadło z planszy (pomyliłem z TEMEROUS), a na jego miejsce Nigeryjczyk położył sTON(E)RAG. Walczyłem dalej wykładając w przedostatnim ruchu trzeciego scrabbla ESLOINS, a z woreczka wyciągnąłem DRFTQ. Oczywiście nie było już gdzie zagrać Q. Ta gra była do wygrania - wystarczyło położyć UNSMOTE, a nie kombinować z ósemką. GRR!

10
Waseem Khatri (1694) z Pakistanu
przegrana 321:553 (-232)
no dobra, w każdym turnieju zdarza się taka gra, Pakistańczyk zjadł mnie na śniadanie kładąc NAIADES (73), THORNI(L)y (79), URBAN(I)TE (82) oraz wystawiając sobie perfidnie GEE na GEEZ/ZIT za 66, którego i tak nie miałem jak zablokować. Jakby tego było mało w ostatnim ruchu wyłożył UNIFIES (76) i było po mnie. Rozmiary porażki byłyby mniejsze gdybym wyłożył proste TEENERS, RETENES lub ENTREES (do wyboru) - niestety zwatpiłem czy jest wyraz UTS (shame on me!)

11
Dielle Saldanha (1832) z Kanady
przegrana 309:417 (-108)
sympatyczna młoda studentka z uśmiechem na ustach pokonała mnie w najsłabszej z moich gier. Położyła mi TABANID (70), którego nie znałem, URANITE(S) za 74 i jedną lipną czwórkę *PAIX - ach ten kobiecy czar - nawet nie ośmieliłem się sprawdzić podejrzewając, że jest coś nie tak. Za to nie znała mojego SINUOSE (70), ciekawe...

12
Suanne Ong (2007) z Malezji
przegrana 398:512 (-114)
gdy zobaczyłem, z kim mam grać w 12-tej rundzie, to aż się zdenerwowałem. No bo jak to możliwe, że mając bilans 3-8 i różnicę małych punktów -800 w dwunastej rundzie trafia się na najlepszą kobietę ostatnich mistrzostw świata? No i czemu to ona dostała dwa blanki? Wyłożyła REL(I)EvER (66), JEmADAR (101), NONMEAT (75) oraz FIZ (58). Ja odpowiedziałem ENT(R)AILS (70), EROTISE (73) oraz QAID (58). Pod koniec gry gdy przegrywałem ok. 140 puktami Suanne wyłożyła TOPLINE przedłużając BAY z przodu literką E tworząc EBAY :) Bez namysłu sprawdziłem, a przeciwniczka zdziwiona musiała go zdjąć z planszy. Po grze pokazała mi na swoim palmtopie, że dopuszczalny jest wyraz EBAYING (sprzedawanie na ebay'u) - tyle na temat logiki słowników ;)

13
Rodney Judd (1787) z Pakistanu
przegrana 336:400
Pierwsza gra w której miałem dwa blanki - drugi doszedł do pierwszego na 2 ruchy przed końcem. Plansza była zamknięta i nie widziałem możliwości skończenia scrabblem. Zyzzyva (program do anagrmowania) powiedziała, że miałem jedną możliwość wygrania - grając (AL)MSGivER od AL - za trudne dla mnie. Gra była wyrównana, gdy spróbowałem otworzyć planszę grając DUP przeciwnik wyjechał mi z idealnie wpasowanym FORBODE / DUPE. Ehhhh, 5 gra z rzędu w plecy. Zaraz gram z jednym z najsłabszych zawodników turnieju - jak to też przegram... lepiej nie mysleć...

14
Anthony Gomes (1313) z Kataru
przegrana 370:436
dobra, to już nie jest zabawne. Przegrałem z ostatnim zawodnikiem na liście. Jeszcze 6 przegranych w następnych 10 grach i zostanę oficjalnie najsłabszym reprezentantem Polski na mistrzostwach świata w historii :/
Wierzę jeszcze, że passa się obróci i jak literki zaczną przychodzić, to już nie przestaną :) Nadzieja na drugie miejsce dla Polski na następnych mistrzostwach świata rozwiewa się jak... ehh nie mam siły na porównania...

15
Cecil Fernandes (1544) z Omanu
wygrana 373:362 (+11)
narzeszcie :) QUIMS(52), DE(I)SHEAL (61), BEASTIE(73), GAZE(44) wystarczyły, by wygrać. Wyrównany wynik jest mylący, gra była pod kontrolą przez większość czasu. W końcówce zwątpiłem nawet, czy jest słowo WYN - wyglądało dziwnie, nie zagrałem i na koniec straciłem kilka punktów.

16
Ralph Lobo (1868!!!) ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich
wygrana 459:357 (+102)
ta gra będzie dla mnie przykładem, jakie cuda potrafi zdziałać psychika ;) Zaczynając grę z Ralphem wydawało mi się, że to średni zawodnik. To, że ma taki wysoki ranking dowiedziałem się przed chwilą pisząc tego bloga :) Poza psychiką wreszcie zadziałał worek - pierwszy ruch NAIVETE (70), w drugim ruchu na stojaku HEADIER, z którego wykombinowalem DEA(T)HIER (74) i po dwóch ruchach byłem 96 do przodu. Jakby tego było mało zaraz wylosowałem ANKLET i blanka. Po wyrzuceniu K i E w nastepnym ruchu zagralem DAN(E)gELT (59) zamykając dużą część planszy. W końcówce skupiłem się na zamykaniu planszy i pilnowaniu wykreślanki. Sukces!


Po 16 grach:
bilans gier 5-11
różnica małych punktów: -931
blanków: 13/32
S'ów: 38/64

Kolejny ciężki dzień za mną, mimo wyspania i lepszego nastawienia literki nadal odmawiały współpracy. Tak samo jak wczoraj udało mi się zakończyć dzień wysokim C pokonując zwodnika o rankingu 1800+.

Thursday, November 26, 2009

WSC - day 1 (kto rano wstaje temu blanków nie staje)

Nie wiem, czy:
to wina opóźnionego działania jet-lagu
wina wystawnej kolacji
"zwykła" trema przed niezwykłym występem

Dość powiedzieć, że zasnąłem dopiero po porannej modlitwie w meczecie, czyli gdzieś koło 6 nad ranem. Po 2 snu godzinach zbudziła mnie wibrująca komórka. Za pół godziny wszystko się zacznie....

No i się zaczęło:
1
Peter Kougi (bez rankingu) z Australii
wygrana 419:401 (+18)
niezły początek mistrzostw :)
----------------------------------------------------
2
Geoff Thevenot (1907) z USA
przegrana 410:498 (-88)
grałem dobrze, mój najtańszy ruch był za 35 pktów, przeciwnik wyłożył 3 scrabble: BREVETS (113), LEGATOR(78), ADOPTION (72)
----------------------------------------------------
3
Michael Tang (1697) z Malezji
przegrana 347:443 (-96)
w scrabblach 3:1 dla organizatora tegorocznego WSC - EXORCISE (69), ABUTiLON (72) i SETTLoR (76), dla mnie tylko tanie AUDIENTS (60)
----------------------------------------------------
4
Hubert Wee (1972) z Singapuru
przegrana 390:543 (-153)
tak... Hubercik to sprytna bestia - 4:2 w scrabblach dla niego - FrACTAL (70), EPIDOTIC (98), INsOULED (77) i URBANER (83), a dla mnie WURLIES (78) i RETINES (70) na pocieszenie.
----------------------------------------------------
5
Theresa Brousson (1950) z Malty
przegrana 468:356 (-112)
i znów bez blanków, na dodatek dałem sobie wcisnąć *BORTING. Dobiły mnie FLoKATI (73) i DOMINION (77) w dwóch pierwszych ruchach.
----------------------------------------------------
6
Marc Roddis (bez rankingu) ze Szwecji
wygrana 457:399 (+58)
 jedna z tych gier, które miałem wygrywać. Udało się, choć pod koniec przeciwnik odrobił sporą stratę kończąc moje marzenia o porządnej różnicy punktów.
----------------------------------------------------
7
Leslie Charles (1764) z Trynidadu i Tobago
przegrana: 438:498 (-60)

kilka niewymuszonych błędów mniej z mojej strony i może wynik byłby bardziej wyrównany. Sympatyczny ciemnoskóry wyspiarz - po Joelu jeden z najstarszych zawodników turnieju (65 lat) wypunktował moje słabości
 z precyzją godną emerytowanego księgowego. Pozdrowienia dla znajomego z Polski, którego imienia Leslie wymówić nie potrafi - Wojtka :)
----------------------------------------------------
8-a gra Allan Oyende (1872) z Kenii
wygrana: 457:441 (+16)
mój niepocieszony przeciwnik wyciągnął z woreczka jedną ostatnią literkę - na szczęście dla mnie było to Q, a na planszy nie było już na nie miejsca. Zasmucony Kenijczyk "połknął Q", a szczęśliwy Polaczek mógł świętować ;) Nie zasłużyłem na tę wygraną - przeciwnik był dużo lepszy ode mnie - znał słowa takie jak GUNWALES i GOODTIME.
----------------------------------------------------
Bilans pierwszego dnia:
punkty: 3-5
różnica małych punktów -417
blanków: 4/16
S'ów: 18/32

----------------------------------------------------
Być może 3-5 to nienajlepszy start do walki o 12-12, jednak uważam że zarówno moje literki jak i ja sam nie pokazały jeszcze pełni swoich możliwości. Co do blanków, to zaklinam je, żeby wreszcie zaczęły wyskakiwać z woreczka prosto na mój stojak. A sobie życzę, żebym nie popełniał już głupich błędów typu:
-kończenie wyrazu na jedno pole przed potrójną literową na dojściu od podwójnej słownej.
-wystawianie niepotrzebnie linii podwójna słowna - podwójna słowna
-nie sprawdzenie prostego wyrazu, którego się nie zna np. *BORTING

HOWGH!
----------------------------------------------------

Wednesday, November 25, 2009

rejestracja / kolacja powitalna

net beznadziejnie zwolnił... w razie opóźnień w relacjach proszę o cierpliwość



(pakiet startowy zawodnika Mistrzostw Świata w Scrabble 2009)

Punktualnie o 18:00 ustawiłem się w kolejce do zapisów. Na powitanie otrzymałem identyfikator nazwiskiem, zdjęciem i flagą, czarną firmową torbę z niespodziankami a w niej: słownik z listami słów do Scrabble (dokładnie taki jaki wziąłem ze sobą do Malezji), materiały promocyjne stanu Johor,
folder WSC 2009 oraz... ekran przeciwsłoneczny na przednią szybę samochodu z logo mistrzostw. Jeśli latem 2010 zobaczycie w Polsce samochód z takim dziwactwem za przednią szybą, to na pewno będzie to mój samochód ;)


Poza torbą każdy z uczestników otrzymał koszulkę polo z logo mistrzostw - wybrałem czerwoną. Zaraz po tym jak się zapisałem podszedł do mnie reporter BBC i zaprosił do nakręcenia krótkiego... spotu, w którym unoszę gigantyczny stojak z literkami POLAND i wykrzykuję gromkie [...] - przekonacie się sami ;) No i na tym się skończyła moja kariera w BBC... :))
Wróciwszy na salę, gdzie odbywały się zapisy zapoznałem się z najlepszą scrabblistką na świecie, której blog był dla mnie inspiracją przy tworzeniu mojego - Heleną ze Szkocji. Helenka okazała się malutką wręcz kruchą kobietką - zupełnie inną niż sobie wyobrażałem.
Wcześniej jechałem w windzie z Edwardem z Australii o swojskim nazwisku świadczącym o polskim rodowodzie oraz Neilem z Walii. Później szedłem krok w krok z Joelem - weteranem Scrabble - nie będąc do końca pewny, czy to on. No i najważniejsze - przeszedł obok mnie Nigel - obecny champion :))

I nie był to koniec wrażeń.

O 20:30 zaczęła się uroczysta kolacja powitalna. Przemówienia wygłosili szefowa federacji Scrabble w Malezji pani dr Adele Tan, szef marketingu Mattela na Północną i Południowowschodnią Azję pan Jeff Miller, a na koniec dyrektor turystyki Johor pan Haji Abdul Jabar Mohd Tahir. Każdy z nich wspomniał o tym samym - X Mistrzostwa Świata w Scrabble to największa impreza scrabblowa zorganizowana do tej pory. Podkreślali oni znaczenie faktu, że w ramach jednej imprezy (Iskandar World Festival of Scrabble) odbędą się trzy następujące po sobie prestiżowe turnieje - WSC (Mistrzostwa Świata w Scrabble) , Causeway Challenge (prestiżowy 45-rundowy pojedynek między najlepszymi nacjami scrabblowymi na świecie) oraz WYSC (Mistrzostwa Świata Młodzieży w Scrabble). Nie obyło się bez podziękowań dla organizatora wszystkich trzech imprez - Michaela Tanga oraz firmy produkującej Scrabble - Mattel. Pani Adela wspomniała o zakrojonym na szeroką skalę i sponsorowanym przez drugi co do wielkości bank w Malezji programie promowania Scrabble w malezyjskich szkołach. Z kolei pan Tahir wyraził nadzieję, że stan Johor zyska na popularności dzięki imprezom takim jak ta.

Po przemówieniach nadszedł czas na kolację oraz występy artystyczne.

Przy stoliku po mojej lewej siedział Jeff z Nowej Zelandii (jedyny obok Joela z Kanady zawodnik, który uczestniczył we wszystkich edycjach Mistrzostw Świata w Scrabble), po mojej prawej Mark z Anglii (czterokrotny mistrz UK), przy tym samym stole siedział Allan ze Szkocji (autor licznych książek o Scrabble) oraz facet z Nowej Zelandii o wdzięcznym imieniu Blue - z zawodu kierowca :)


Widziałem też Jasona z USA (tego od programu Quackle) oraz Suanne z Malezji (najlepszą zawodniczkę WSC 2007). Nie było oczywiście Nigela obecnego championa - pewnie kończył czytanie po raz 125-ty całego słownika ;) Z kolei Rumuni siedzieli przy stoliku obok prezentując fajne koszulki ze swoimi nazwiskami na plecach wypisanymi czcionką scrabblową. Moja koszulka z orłem na piersi i napisem POSKA też budziła respekt, gdyż mało kto pojawił się w narodowych barwach.


A co do kolacji, to spróbowałem wszystkiego i nawet nie jest mi niedobrze, gdyż był to mój drugi posilek od śniadania :)


W menu znalazły się:



















Były też występy artystyczne zespołów prezentujących tradycyjne tańce chińskie, hinduskie oraz malajskie, zaś w ostatnim numerze wszystkie 3 zespoły wystapiły wspólnie śpiewając po angielsku "Malaysia - the heart of Asia".
Ślicznie!
















Był też Malezyjczyk śpiewający "My way" Sinatry oraz niesamowity saksofonista wykonujący pewien znany utwór prawie jak Kenny G.
Słowem wieczór godny mistrzostw świata - nie tylko w scrabble.

PS.
Ponoć malezyjskie Ministerstwo Sportu uznało Scrabble za dyscyplinę sportową. I co wy na to?

W Johor Bahru dochodzi pierwsza nad ranem. Najwyższa pora udać się spać. Za nieco ponad 8 godzin moja pierwsza z 24 gier w tych mistrzostwach.

Jak powiedziała pani Adela: "Let the world war begin" :)))

Johor Bahru - day 2
















(Johor Bahru w środowy poranek 25.11.2009 godz. 11:30)

24.11.2009 c.d.

Zszedłem na dół do kompleksu wolnocłowego, by kupić coś do jedzenia i się rozejrzeć. Znalazłem scrabble angielskie za 79,90 RM (ringgitów malezyjskich), czyli w przeliczeniu za 67,91 PLN - tanio. W sklepie spożywczym kupiłem chleb i jedyny dżem, który znałem z Polski (francuski Dalfoure z jeżyn za ok. 10 RM. Poszedłem spać ok. 23:00. Niestety po chwili drzemania obudził mnie jakiś hit Genesis i odgłosy dobrze bawiącej się publiczności. Muszę zresztą przyznać, że wykonania zachodnich piosenek były na całkiem solidnym poziomie. Próbowałem użyć zatyczek, ale jakoś mi nie pasowały do uszu, więc dałem sobie spokój. Zespół skończył grać ok. 0:20 i wtedy poszedłem spać. Później słyszałem jeszcze odgłosy z pokoju obok oddzielonego od mojego pokoju zwykłymi drzwiami. Jako, że miałem bardzo rozgrzaną głowę oraz rozpalone uszy - czyżby wszyscy w Polsce mnie obgadywali? ;) - zmoczyłem sobie ręcznik zimną wodą i zabrałem go do łożka. Położyłem na nim głowę i zasnąłem. Obudziłem się o 1:50, wtuliłem ponownie w mokry ręcznik i zasnąłem.


25.11.2009

O 5:30 zbudził mnie donośny głos wzywający do modlitwy (tak myślę) w jakimś obcym języku. Pewnie to jakiś muzułmański zwyczaj - pierwsza modlitwa dnia. Dość powiedzieć, że wczoraj zauważyłem naklejoną na suficie strzałkę z napisem QIBLAT. Moja scrabblowa wiedza mówi mi, że QIBLA to wyraz z Q bez U oznaczający kierunek w którym zwracają się muzułmanie do modlitwy - w tym kierunku znajduje się Mekka. Qiblat to pewnie to samo co qibla.
Własnie wyjrzałem przez okno - no tak - tuż obok hotelu jest meczet ;)

Gdy ustały nawoływania do modlitwy zasnąłem ponownie. O 11:15 zbudziło mnie dzwonienie i pukanie do drzwi. Nie ruszałem się z łóżka, więc po 5 minutach dzwonienie i pukanie ustało.

Ale się wyspałem :)))) Czuję się zdcydowanie lepiej niż wczoraj. Ani śladu jakiegokolwiek jet-lagu, o którym tak się rozpisują w necie. Chyba odkryłem dobry sposób na tę przypadłość - nie przespać nocy w samolocie, a nastepnie wytrzymać z zaśnięciem do następnego wieczora :)

Wszystko ma jednak swoją cenę. Wstanie o 11:15 oznaczało, że przespałem śniadanie wydawane do 10:30. No cóż, zadowolę się chlebem z dżemem - nie zaszkodzi.


Dzisiejszy dzień mija niespiesznym tempem. Śniadanie zjadłem o 12:00, umyłem się i wyruszyłem na przechadzkę po położonym w kompleksie ZON centrum handlowym. Na środku galerii handlowej stały dwie udekorowane choinki - w końcu Święta już za pasem. Po przechadzce wypatrzyłem wreszie kantor, gdzie mogłem kupić ringgity. Mimo podwójnej wymiany - w Polsce kupiłem dolary, a za nie kupiłem w Malezji ringity praktycznie nie straciłem ani złotówki. Przy kursie 0,85 PLN za 1 ringgita kupiłbym ich tyle samo w Polsce co tutaj wymieniając kupione po 2,815 PLN za sztukę dolary.

Uzbrojony w gotówkę wróciłem do pokoju i większość pieniędzy schowałem w pokojowym sejfie. Pooglądałem trochę TV i znowu poszedłem do centrum handlowego w poszukiwaniu widokówek i magnesów. I tu niespodzianka - w żadnym sklepie nie znalazłem ani jednej tradycyjnej pocztówki - były same okolicznościowe. To samo tyczy się magnesów na lodówkę. Żadnego! I co ja teraz zrobię? W planach miałem zakup i wysłanie ponad 20 widokówek do ukochanej, rodziny, znajomych... :///

Jedyne, co było do kupienia, to chusty, o które poprosiły mnie przed wyjazdem dwie miłe panie ;) i tu znów pojawił się problem - chusty są w tylu kolorach i deseniach, że nie za bardzo wiem, które wybrać... ;)

Za godzinkę - o 18:00 zaczyna się rejestracja zawodników. Później, ok. 19:00 uroczysta kolacja z udziałem mera Johor Bahru. Oby jedzenie nie było zbyt wyszukane - chciałbym dożyć rozpoczęcia turnieju w dobrej formie :))

Tuesday, November 24, 2009

Malaysia, here I am :)
















(zachód słońca 24.11.2009 nad Cieśniną Johor - w tle Causeway - grobla łącząca Malezję z Singapurem)

22 godziny po opuszczeniu domu dotarłem do Johor Bahru. Wreszcie. Boże, jakbym wiedział wcześniej, że ta Malezja jest tak daleko nigdy bym się tutaj nie wybrał... ;) Żarty na bok. Pierwszy etap podróży z Poznania do Monachium był równocześnie moim pierwszym lotem w życiu... Przeżyłem, ale miałem  wrażenie, że nie dolecimy. Rzucało w pionie i poziomie - także równocześnie. Czułem się jak na karuzeli jednak bez pewności że zaraz będę mógł wysiąść. Niezły początek, co? Było tam jednak też jedno pozytywne doświadczenie. Gdy wcisnęło mnie w fotel przy starcie nie czułem się źle, gdyż moim oczom szybko ukazał się śliczny obrazek - Poznań nocą w godzinie szczytu - oświetlone ulice i sznurki samochodów.
Mimo turbulecji dolecieliśmy do Monachium punktualnie. Po przejściu kontroli paszportowej znalazłem się w baaardzo długim holu z bramkami. Miałem dwie godziny do boardingu, ale samolot już czekał.
O 20:50 wszedłem na pokład, a tu pierwsze zaskoczenie: wąskie siedzenia i niedużo szersze przejścia. Drugie zaskoczenie już lepsze - samolot był zapełniony w 40%. Siedziałem na miejscu 29D przy lewym przejściu, po prawej stronie nie było nikogo, więc teoretycznie mogłem się na nim rozłożyć, niestety na wiele się to nie zdało. Dwa wąskie siedzenia to ciągle za mało, by się wyspać. Ta noc w samolocie przejdzie do najgorszych w moim życiu. Budziłem się średnio co 30-45 minut, by napić się wody, sprawdzić godzinę i uświadomić sobie, że do celu jeszcze strasznie daleko. Na dodatek ok. 2:00 w nocy naszego czasu jakaś nie mogąca zasnąć pasażerka podniosła zasłonę i zrobiło się jasno jak w dzień... Ostatnie półtora godziny trochę rzucało, a mój brzuszek i jelita słabo radziły sobie z trawieniem kolacji - kuraczaka z ryżem i jakimiś żółtymi kawałkami. Na dodatek na śniadanie dostałem jajecznicę ze szpinakiem, której nawet nie tknąłem zadowalając się bułeczką z dżemem. Na szczęście jakoś przetrwałem. Przeszedłem kontrolę paszportową, poczekałem na walizkę, a przy wyjściu czekał na mnie Michael z zawodnikiem z Australii. W godzinkę dojechaliśmy do hotelu. Po drodze mijały nas niezliczone ilości Malezyjczyków wracających na motorach (motorynkach) do Malezji. Na dojezdzie do przejścia granicznego na causeway zobaczylem długi na kilkaset metrów sznurek motocykli w 3-4 rzędach czekających na przejazd przez granicę - szalony widok.
Dotarłem do hotelu, nadal nie wymieniłem pieniędzy, mam tylko 100 ringgitów z Poznania. Jutro wybiorę się na miasto w poszukiwaniu kantoru, albo wymienię kasę w hotelu. Na szczescie mam darmowe wifi w pokoju. Za drzwiami słyszę Malezyjczyka spiewającego "I just call to say I love you". Apropos dzwonienia - telefon do domu kosztuje w Playu 7 zł/minutę.
Dobra, muszę się zbierać, bo uświadomiłem sobie że przez ostatnie 24 godziny zjadłem ledwo 6 bułek i szczyptę ryżu. A co do zespołu który gra na 5 piętrze, to wg informacji Helen, będzie tak sobei gral do 1 rano. Trzymam za nich kciuki, jesli uda im się utrzymać mnei w stanie czuwania, skasuję sobei jet-lag'a. Oby.
Słówko na temat powietrza - jest potwornie duszno - wszędzkie czuje wilgoć i ciepło ciepło ciepło. Okna oczywiście otworzyć się nie da. Dobra ide sobie coś zjeść. Jutro kupie i wysle kartki - jak jakies znajde...
Pozdrowienia dla czytaczy.

Friday, November 20, 2009

media

Radio:
http://www.radiomerkury.pl/index.php?art=37795
http://www.radiomerkury.pl/index.php?art=37856
http://www.radiomerkury.pl/index.php?art=38017
http://www.rmf.fm/audio/?typ=2&uid=48&bid=7143

TV:
Teleskop (18.11.2009 at 18:00) http://ww6.tvp.pl/15965,20091118943440.strona (starting 05:43 min)
Teleexpress (23.11.2009 at 17:00): http://www.tvp.info/teleexpress/wideo/23112009-1700

Newspapers:
http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,7277209,Na_mistrzostwa_swiata_w_scrabble_jedzie_swarzedzanin.html
http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,7277209,Mistrz_scrabble_ze_Swarzedza_jedzie_do_Malezji.html
(both link to the same article)
http://www.rp.pl/artykul/2,396255.html
http://www.wprost.pl/ar/179547/Polski-kandydat-do-tytulu-mistrza-swiata-w-Scrabble/
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,81048,7314093,Polak_zakonczyl_Mistrzostwa_Swiata_w_Scrabble_na_105_.html


Photos:
http://poznan.gazeta.pl/poznan/51,36001,7277209.html?i=0
http://poznan.gazeta.pl/poznan/51,36001,7277209.html?i=1
http://live.wscgames.com/2009/photo/0/DSC_3277.html
http://live.wscgames.com/2009/photo/17/DSC_3540.html
http://live.wscgames.com/2009/photo/17/DSC_3541.html


Internet:
http://www.epoznan.pl/index.php?section=news&subsection=news&id=16760
http://www.swarzedz.pl/index.php?id=49&no_cache=1&tx_ttnews[tt_news]=1956&tx_ttnews[backPid]=10&cHash=28bba8468d

Unfeatured on the Web:
http://ww6.tvp.pl/6472,20091005934499.strona
(interview on the program "Studio Poznań" on 20.11.2009 between 18:15 and 18:50 CET)
http://www.polskieradio.pl/trojka/
(information in the news on 23.11.2009 at 10:00)
http://www.polskieradio.pl/trojka/
(information in the news on 23.11.2009 at 09:00)

Thursday, November 19, 2009

TV - part 2

















8 days before the start of the WSC 2009 a local Poznan TV station reported on my journey to Malaysia. The guys from the TV came to my place to make an interview and shoot some Scrabble-related scenes:
  • playing Scrabble against the TV reporter (with AGOUTI being the most sophisticated word on the board)
  • querying the word *DOGG in the Word Judge mode of Zyzzyva
  • studying "Collins Official Scrabble Dictionary"
  • reading "Word Freak"
It's been fun and I really liked the short report which was shown on Teleskop (the station's main news program) on 18.11.2009 at exactly 18:05 CET.

For those interested in watching a Polish guy talking in Polish about Scrabble played in English:
http://ww6.tvp.pl/15965,20091118943440.strona    (from 05:43 min)